Hermiona rozejrzała się po 'Dziurawym Kotle'.
- Jak sądzisz, gdzie jest Harry? - spytała Rona.
Chłopak wzruszył ramionami.
- Może kupuje sobie podręczniki. Albo je lody. Ja bym tak chętnie zrobił - Hermiona uniosła brwi, a Ron dodał szybko. - To znaczy zjadł lody.
Granger westchnęła z rezygnacją.
- Jesteś beznadziejny - powiedziała.
- Mówisz mi to już trzeci raz - zauważył Ron.
Hermiona westchnęła ponownie.
- Chodź - powiedziała, wyciągając przyjaciela z pubu.
Podeszli do muru prowadzącego na ulicę Pokątną. Granger wyciągnęła różdżkę i dotknęła nią odpowiedniej cegły. W ścianie pojawiła się szpara, która szybko urosła do wielkości bramy.
- Ty pierwsza - powiedział Ron.
Hermiona przeszła przez dziurę i rozejrzała się.
- Chodźmy na lody - zaproponował Weasley. Widząc, że dziewczyna chce zaprotestować, dodał: - Proszę! Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo proszę!
Granger westchnęła.
- No dobrze. Chodź.
Ruszyli ulicą. Minęli kilka sklepów i zatrzymali się dopiero przy lodziarni.
- Hej, Harry! - wykrzyknął Ron, gdy zobaczył przyjaciela.
Przy stoliku na zewnątrz lodziarni siedział ich przyjaciel. Potter odwrócił się do nich. Obok niego siedziała jakaś uśmiechnięta brunetka.
- Cześć! - przywitał się Harry.
Ron i Hermiona podeszli bliżej.
- Alys - przedstawiła się brunetka.
- Um... - Weasley zawahał się. - Ron.
- Hermiona - powiedziała Granger.
- Yyy... Harry? - bardziej spytał niż stwierdził Potter.
- Łapa - dodała Alys z uśmiechem.
Ron wytrzeszczył na nią oczy.
- Kto? - spytał.
Spod stołu wyjrzał czarny pies.
- A, on - zorientował się Weasley.
- Pies Harry'ego - wyjaśniła dziewczyna. - Chociaż i tak więcej czasu spędza ze mną.
- Aha - przytaknął Ron, po czym rozsiadł się na wolnym krześle i rozejrzał się wokoło. - Więc gdzie te lody? Tu są najlepsze, tylko 'Miodowe Królestwo' je pobija.
Hermiona spojrzała na niego jakby właśnie spadł z nieba.
- No co? - spytał, nie rozumiejąc o co jej chodzi.
Alys dostała ataku kaszlu.
Weasley patrzył się to na jedną, to na drugą dziewczynę.
- Na zdrowie, Alys - powiedział w końcu.
Dziewczyna zakasłała jeszcze bardziej. Po chwili dołączył do niej Harry. Nawet Hermiona się uśmiechnęła.
Ron wyglądał, jakby nic nie rozumiał. Wzruszył ramionami i zawołał kelnera.
- Co chcieliby państwo zamówić? - spytał kelner, patrząc na nich.
- Poproszę największy deser lodowy, jaki tutaj macie - powiedział Ron z uśmiechem, ignorując przyjaciół.
- Największy deser... - kelner zapisał coś w notatniku. - Dobrze. Coś jeszcze?
- Ja poproszę koktajl z mango - poprosiła Hermiona.
Kelner dopisał coś jeszcze.
- To tyle? - spytał.
- Tak - zgodził się Harry.
Kelner odwrócił się i odszedł w stronę restauracji.
Alys patrzyła za nim ze złośliwym błyskiem w oku.
- Zaraz wrócę - poinformowała przyjaciół, po czym zniknęła we wnętrzu lodziarni.
Hermiona patrzyła za nią z niepokojem.
- Jak sądzicie, czego ona tam chce? - spytała.
Ron wzruszył ramionami. Rozwalił się na krześle. Wyglądał, jakby za chwilę miał położyć nogi na stole i zasnąć.
- Może chce skorzystać z toalety - zasugerował. - Może jej się po prostu kelner podoba. Kto ją tam wie?
Alys wróciła po chwili, a na jej twarzy gościł szeroki uśmiech, który zdawał się niepokoić Hermionę.
Kelner zjawił się niewiele po niej. Wręczył Granger koktajl, a następnie zawrócił i zniknął z powrotem w lodziarni.
- A gdzie mój deser?! - oburzył się Ron.
Nie musiał długo czekać. Kelner wrócił z kielichem za dużym nawet dla Hagrida, ogromnego gajowego Hogwartu. Naczynie było wypełnione lodami, bitą śmietaną, kawałkami waflów i innymi dodatkami. Wszystko polane zostało wielokolorową polewą.
Ron oblizał się, po czym sięgnął po łyżkę.
- Ostrzegam... - zaczął kelner, ale chłopak już wsadził sobie do ust pierwszą porcję.
Weasley wytrzeszczył oczy, gdy poczuł smak lodów. Z trudem przełknął.
- Co to w ogóle jest?! - wykrzyknął.
Alys dostała kolejnego napadu kaszlu.
Kelner uśmiechnął się.
- Słyszałem od pańskiej koleżanki, że lubi pan słodycze z 'Miodowego Królestwa' w Hogsmeade, więc wybrałem panu takie smaki lodów. Ten,na który pan trafił nie jest specjalny - to tylko fasolki Botta. Zdaje się, że przez przypadek nałożyłem panu ten o smaku psiej kuwety.
Kelner uśmiechnął się i ze spokojem wrócił do lokalu.
Wszyscy wokoło zdawali się nagle złapać przeziębienie, którego głównym objawem był nieprzerwany kaszel.
Ron pobiegł do łazienki.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
• ★ • ★ • ★ •
Całą drogę z powrotem do 'Dziurawego Kotła', Ron nie odzywał się do Alys.
- Harry, powiedz Alys, że jest głupia - burknął naburmuszony Weasley, gdy przechodzili obok Gringotta.
- Harry, powiedz Ronowi, że gdybym rzeczywiście była głupia, tak jak on utrzymuje, raczej bym na taki pomysł nie wpadła - odparła spokojnie dziewczyna, prostym zaklęciem unosząc pudełko żabiego skrzeku niesienie przez starszą czarownicę, po czym wyrzuciła jego zawartość na głowę kobiety obok.
Ron rzucił jej wściekłe spojrzenie.
- Harry, powiedz Alys, że i tak jest okropną idiotką - warknął.
Brunetka uśmiechnęła się wesoło, jednym machnięciem różdżki rozrywając komuś torbę, z której wysypała się przenośna biblioteka.
- Harry, powiedz Ronowi, że planuję jednak trafić do Gryffindoru, jak moi rodzice, a nie do Slytherinu, więc 'okropną idiotką' jak Ślizgoni nie jestem.
- Harry, powiedz Alys, że samo to, że chce się trafić do jakiegoś domu jeszcze o niczym nie świadczy.
- Harry, powiedz Ronowi, że sam Dumbledore powiedział, że 'to nasze wybory ukazują, kim naprawdę jesteśmy, o wiele bardziej niż nasze zdolności'.
- Harry, powiedz Alys, żeby się zamknęła.
- Harry, powiedz Ronowi, żeby jeszcze dodał, gdzie mam się zamknąć, bo nie mam ochoty kilkakrotnie zmieniać lokalu.
Ron pufnął ze złością.
- Harry, powiedz Alys, że wyzywam ją na pojedynek jak tylko dojdziemy do 'Dziurawego Kotła', w ogródku przy śmietniku.
- Harry, powiedz Ronowi, że nie ma ze mną szans.
Nagle rudzielec potknął się. Spojrzał na swoje buty.
- Alys! - wrzasnął. - Natychmiast odwiąż te sznurówki!
Dziewczyna wzruszyła z rozmawianiem ramionami.
- Mówiłam, że nie masz ze mną szans?
Harry i Hermiona nie wytrzymali. Wybuchnęli śmiechem.
• ★ • ★ • ★ •
Dumbledore chodził w tą i z powrotem po swoim gabinecie. Usłyszał pukanie do drzwi i natychmiast się zatrzymał.
- Proszę - powiedział.
Do pokoju weszła profesor McGonagall.
- Oh, to ty, Minervo. Witaj - przywitał się dyrektor. - Cytrynowego dropsa?
- Nie, dziękuję - odparła nauczycielka. - Czy to prawda, że w tej szkole... będzie... Ona?
Dumbledore przytaknął w zamyśleniu.
- Tak... - przyznał. - Alys Darkmoon. Chociaż nie jestem pewien, czy to dobry pomysł.
McGonagall pokiwała głową.
- Zgadzam się. Przecież to niebezpieczne!
Dumbledore patrzył się z zamyśleniu przez okno.
- Knot coś o tym wspomniał. Podobno ma jeszcze większy talent niż jej matka... Może być niebezpieczna.
McGonagall wytrzeszczyła na niego oczy.
- Ależ, Albusie... Przecież to tylko małe dziecko!
Dyrektor spojrzał na nią z zaskoczeniem.
- Przecież sama mówiłaś...
- Miałam na myśli, że to jest niebezpieczne dla niej! - wykrzyknęła nauczycielka. - Przecież w ten sposób wszyscy będą widzieli, gdzie ona jest! A przecież Bellatrix Lestrange chce ją zabić!
Dumbledore przyglądał jej się uważnie.
- A Black? - spytał.
McGonagall pokręciła głową.
- W to nie uwierzę.
- Black zdradził Jamesa i Lily Potterów - przypomniał jej dyrektor.
Nauczycielka spojrzała na niego.
- W to jeszcze mogę uwierzyć - przyznała. - Ale w to, że Syriusz choćby pomyślał o zranieniu Raven... W to nie uwierzę. I tym bardziej nie uwierzę, że ją zabił. Ani że chce teraz zabić jej córkę.
Dumbledore przyglądał jej się z uwagą.
- Tak sądzisz?
McGonagall przytaknęła.
Dumbledore zamyślił się.
- Założę się o pięć galeonów, że jednak mam rację.
- Syriusz jej nie zabił - powtórzyła nauczycielka. - On ją kochał.
Cześć! Jak Wam się podoba rozdział? Według mnie jest taki sobie. Nic specjalnego się nie dzieje.
Zaczął się rok szkolny! A ja poszłam do pierwszej gimnazjum i nie chcę, żeby kiedykolwiek nadeszły wakacje... Tak, wiem, to dziwne.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ